Tyle manewrów wyprzedzania zobaczyliśmy w 3 pierwszych wyścigach sezonu, jak donosi fiński Turun Saromat. Rekordowe pod tym względem było ostatnio rozegrane GP Chin - 63 wyprzedzania, co jest najlepszym wynikiem odnotowanym podczas suchego Grand Prix od ponad 20 lat. Niewiele gorzej wypada GP Malezji - 56 wyprzedzań. Najmniej "passów" zobaczyliśmy jak dotąd w Australii - "tylko" 29. Liczby dobitnie pokazują, że tegoroczne zmiany w przepisach podniosły poziom widowiska i uatrakcyjniły wyścigowe weekendy. Widać to bardzo wyraźnie kiedy zestawić powyższe liczby z danymi z 2008 roku:
Manewry wyprzedzania w Chinach - 9, Malezji - 5, Australii - 12.
Pozostaje jednak pytanie ile w tych całych liczbach pozostało prawdziwego ścigania? Czy kibice chcą oglądać walkę, czy strzelanie do bezbronnych kaczek (jak to ujął ostatnio Jenson Button). Przeciwnicy tegorocznych zmian przepisów, wskazują, że szczególnie system DRS, uczynił z wyścigów sztuczne widowisko. Czy tak jest w rzeczywistości? Pierwotnie i jak byłem nieco sceptyczny, jednak muszę przyznać, że zaczynam się przekonywać do regulowanego tylnego skrzydła. Jak sięgam pamięcią w F1 był problem z wyprzedzaniem, teraz wygląda na to, że został rozwiązany. Że w nieco sztuczny sposób? Z DRSem jest chyba trochę tak jak z silikonowym biustem - niby nieprawdziwe, ale jednak miłe dla oka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz